piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 1

*Perspektywa Kate
Już od 2 tygodni mieszkałam u cioci. Strasznie tęskniłam za rodzicami, co wieczór płakałam... Tego dnia miałam iść do nowej szkoły, w sumie to nigdy nie miałam problemów z poznawaniem ludzi, ale dzisiejszego ranka moja pewność siebie znikła. Wstałam o 6:00, lekcje zaczynały się o 8:00, więc miałam sporo czasu. Odprawiłam poranną toaletę i zeszłam na śniadanie.
-Cześć ciociu - uśmiechnęłam się.
-Witaj kochanie, jak się spało? - zapytała kobieta zmartwionym głosem.
-Nawet ok... Musze dzisiaj iść? Nie mam ochoty...
-Przestań. Dasz radę, jesteś silna. Niestety musisz pojechać autobusem, ja śpieszę się do pracy.Pa i powodzenia ! - ciocia ucałowała mnie w czoło i wyszła.
-Ech... No dzięki. - mruknęłam i poszłam się w coś ubrać. W międzyczasie pisałam z Alex.

Do Alex
Al, zabierz mnie stąd... Ja tam nie chcę iść.

Od Alex
Dasz radę mała, wierzę w Ciebie ! :p

Do Alex
Ale nie mam ochoty, najchętniej zostałabym w domu.

Od Alex
Idź ! Poznasz nowych ludzi :D

Moja mina zrzedła jeszcze bardziej gdy odczytałam tą wiadomość. Ja nie chciałam żadnych innym znajomych. Chciałam do starej szkoły i do starych przyjaciół... Gdy zegar wskazywał 7:30 postanowiłam iść na przystanek, który był tylko parę kroków od domu ciotki.

Do Alex
Niech będzie ;) Tęsknie... Pozdrów resztę :) 

*Perspektywa Zayn'a
Mam przejebane... Mam zajebiście mocno przejebane. To już 2 tygodnie od feralnej imprezy,a media dalej nie dawały mi spokoju. Usiadłem na łóżku i przypomniałem sobie tamten wieczór...

20 minut później byłem już pod jednym z Londyńskich klubów. Pewnym krokiem wszedłem do środka z uśmiechem i od razu podszedłem do baru.
-Jeden kieliszek gin'u poproszę. - uśmiechnąłem się do barmana,a po chwili kieliszek był już opróżniony. Po paru kieliszkach gdy byłem już mocno wstawiony ruszyłem na parkiet. A po chwili tańczyłem w objęciach długonogiej blondynki, kilka uśmiechów i zaczęliśmy się namiętnie całować. Malik kurwa ogarnij się masz dziewczynę ! Odsunąłem się od kobiety i z pijackim uśmiechem minąłem ją. Jednak po paru krokach czyjaś ręka na moim ramieniu mnie zatrzymała.
-Odpierdol się kurwa od mojej dziewczyny ! - warknął jakiś facet i po chwili poczułem jego pięść na mojej twarzy. Oczywiście nie pozostałem dłużny. I tak zaczęła się bitka...
-Panowie proszę wyjść stąd i załatwiać swoje sprawy z dala od tego klubu. - powiedział ktoś, był to chyba ochroniarz bo po chwili chwycił mnie i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia.
-Czy ty kurwa nie wiesz kim ja jestem ! - warknąłem i próbowałem się wyrwać.
-Nie interesuje mnie to. - powiedział mężczyzna i po chwili byłem już na dworze.
-Co to jest w ogóle za klub ! - krzyknąłem i zacząłem iść z stronę parku. Nie miałem zamiaru wracać do domu.
-Cześć. - usłyszałem kobiecy głos. Odwróciłem się i zobaczyłem, że na jednej z ławek siedzi piękna brunetka ubrana w krótką czerwoną sukienkę. Uśmiechnąłem się i usiadłem obok niej.
-Chcesz się zabawić? - szepnęła mi do ucho uwodzicielsko. 
-U Ciebie? - zapytałem.
-Jak chcesz możemy u Ciebie. - powiedziała. 
-Nie, zdecydowanie do Ciebie. - uśmiechnąłem się.
Po pół godzinie byliśmy już u niej w salonie.
-Jak masz na imię? - spytałem.
-Ash. - powiedziała.
-Zayn. - przedstawiłem się.
-Wiem. - odpowiedziała i zaczęła mnie namiętnie całować. Gdy rano się obudziłem leżałem nagi w łóżku... Jak jej tam było Al, Ang, a nie ważne. W każdym bądź razie musiałem stamtąd jak najszybciej uciec. Jak pomyślałem tak zrobiłem po godzinie jakimś cudem znalazłem się u siebie w domu. Nie wiedziałem tylko, że cały mój poprzedni wieczór śledzili paparazzi...

-Jaki ja jestem głupi... - szepnąłem do siebie. Straciłem tak dużo... Perrie chciała odejść, ale Simon powiedział jej, że musi jeszcze ze mną wytrzymać. Też mi łaska... Chłopcy na szczęście mi wybaczyli, ale przez mój wybryk straciliśmy bardzo dużo fanów,a media dalej trąbiły... Po chwili mój telefon zaczął dzwonić.
-Słucham?
-Zayn tu Simon przyjedź do mnie, musimy poważnie porozmawiać. Perrie i reszta zespołu już tu jest. - oznajmił. Nie zdążyłem nic odpowiedzieć ponieważ się rozłączył. O co może chodzić? Ale musi być to coś poważnego, ponieważ po głosie poznałem, że Simon jest dość... przygnębiony? A Perrie i chłopcy nigdy nie spotykali się wspólnie u Simon'a. Mam kłopoty.

*Perspektywa Kate
Stałam własnie przed drzwiami dyrektora, wahałam się trochę czy tam wejść czy może zwiać... Atrakcyjniejsza wydawała mi się ta druga opcja, ale nie mogłam zawieźć cioci i Alex. Wzięłam głęboki oddech i pchnęłam drzwi.
- Dzień dobry. - powiedziałam głośno. Za biurkiem siedziała kobieta która aż tonęła w różnych papierach.
-Ach... Dzień dobry. Co Cię do mnie sprowadza?
-Właściwie to ja... Jestem nowa. Nazywam się Kate Clark. - powiedziałam.
-O, to ty. Poczekaj chwilę zawołam kogoś żeby zaprowadził Cę do klasy w której teraz masz lekcję... Co teraz właściwie masz? - spytała zmieszana kobieta.
-Angielski.
-Och, dobrze poczekaj chwilę. - dyrektorka wyszła na korytarz i po chwili wróciła z jakąś dziewczyną.
-Kate, to jest Emily. Ma teraz z tobą Angielski więc zaprowadzi Cię do klasy.
-Ale czemu ja? - zaprotestowała dziewczyna. Kobieta tylko spojrzała na nią złowroga. Emily wzruszyła ramionami. Okey teraz zaprowadzi mnie do klasy, ale przecież ja się potem zgubię. Kobieta widząc moja minę dodała.
-Kate, nie martw się Emily Cię potem oprowadzi. - dziewczyna spojrzała na nią zdziwiona, ale nie odezwała się już tylko głośno westchnęła.
-Um... No to chodź - powiedziała. Uśmiechnęłam się i ruszyłam za dziewczyną. Szkoła wydawała się dość duża, ale nie większa od mojej starej. Korytarz ciągnął się niemiłosiernie, a my szłyśmy w krępującej ciszy. Postanowiłam zacząć rozmowę.
-Um... A więc masz na imię Emily, tak? - spytałam. Brawo za inteligencje ! Przed chwila przedstawiła Ci ją dyrektorka...
-No tak. A ty Kate. - dziewczyna się zaśmiała. Odetchnęłam z ulgą, myślałam, że mnie nie lubi.
-Tak. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Czemu się przeprowadziłaś? - spytała. Pytanie Emi (stwierdziłam, że mogę ją tak nazywać) sprawiło, że oczy momentalnie zaszły mi łzami.
-Och. Przepraszam nie chciałam... - szepnęła dziewczyna.
-Nie dobrze nic mi nie jest. Kiedyś Ci opowiem, ale jeszcze nie. - uśmiechnęłam się. Nie chciałam rozdrapywać świeżych ran.
-Um, dobrze. Więc to tutaj. - uśmiechnęła się szeroko i otworzyła drzwi. Nabrałam powietrza do płuc... Powodzenia Kate... I zrobiłam krok do przodu. Pora zacząć wszystko od nowa...


I jak podoba się 1 rozdział? Zostawcie jakiś komentarz jeśli się spodobało lub jeśli macie jakieś uwagi. Wtedy przynajmniej będę wiedziała, że ktoś czyta to opowiadanie :D