sobota, 24 maja 2014

Prolog - Kate

Wiedziałam, że będę żałować mojej wieczornej decyzji... Mogłam zasłonić te cholerne zasłony teraz nie dośc, że męczy mnie kac to jest jeszcze poniedziałek, jestem nie wyspana i ech... No tak przecież jeszcze cudowny sprawdzian z niemieckiego.
-Córeczko pora wstawać! - krzyknęła mama.
-Ugh... A mogę dzisiaj nie iść do szkoły?
-Ty chyba sobie żartujesz? - moja mama weszła do pokoju  - Mówiłam żebyś w niedzielę lepiej nie szła na te urodziny... Zresztą kto robi urodziny w niedzielę? - moja rodzicielka przewróciła oczami.
-No nic warto było spróbować. - westchnęłam. Zwlokłam się z łóżka i ruszyłam w stronę toalety. Gdy moje włosy były juz odpowiednio ułożone, a ja byłam odpowiednio umalowana, ubrałam się i szybko zeszłam na śniadanie.
-Podwiozę Cię. - powiedział tata. Uśmiechnęłam się, ale pokręciłam przecząco głową.
-Dzięki, ale umówiłam się już z Alex - uśmiechnęłam się i ucałowałam tatę w policzek.
Kwadrans później usłyszałam dźwięk sms'a. Spojrzałam na ekran i uśmiechnęłam się mimowolnie.

Od Alex
Rusz się nie mam zamiaru się spóźnić. Czekam już od 5 minut ile można?

Zachichotałam. Co jak co, ale w to że Alex śpieszy się do szkoły nigdy nie uwierzę.
-To, ja już idę. Pa. - powiedziałam i przytuliłam rodziców, po chwili siedziałam już w samochodzie przyjaciółki.
-Czemu tak się spieszysz? Czyżby Aron miał dzisiaj z tobą pierwsza lekcję? - zapytałam.
-Och, przestań. - odpowiedziała dziewczyna, a na jej policzku można było zobaczyć rumieniec.
-Ktoś tu się zakochał ! - krzyknęłam. Alex przewróciła oczami i ruszyłyśmy do szkoły.  Gdy dotarłyśmy na miejsce westchnęłam.
-Co powiesz na to gdybyśmy dzisiaj nie poszły do szkoły? - spytałam.
-Sorry Kate, ale nie dzisiaj pisze poprawę z angla. - uśmiechnęła się i wysiadła.
-Ech... No dzięki ! - powiedziałam z wyrzutem i ruszyłam w kierunku szkoły.
Lekcje minęły w miarę szybko, sprawdzian na pewno napisałam na 1 oj tam, poprawi się. Za 2 minuty dzwonek i do domu. Yeap !
Gdy po pół godzinnej wędrówce dotarłam do domu, nie zastałam tam nikogo, trochę mnie do zdziwiło bo o tej porze mama zawsze była w domu. Mieli jechać do jakiejś hurtowni i szybko wrócić. Popatrzyłam do lodówki. Hum... Dziwne, że nawet obiadu nie ma... Stwierdziłam, że zadzwonię do mamy. Pierwszy sygnał... Drugi sygnał i nic. Pomyślałam, że pewnie nie może odebrać więc wzięłam laptopa i zaczęłam oglądać jakiś film.

*3 godziny później.
Rodziców dalej nie było i nie odpierali telefonów, kurde zaczęłam się martwić. Po chwili w kuchni rozbrzmiał telefon.
-Tak słucham? - zapytałam w nadziei.
-Kate Clark?
-Tak,  co chodzi?
-Pani rodzice mieli wypadek niestety nie udało nam się ich uratować. Zadzwoniliśmy do pani ciotki, która powiedziała, że postara się przylecieć jutro rano. Jeśliby pani mogła niech pani przyjedzie na... - nagle telefon wypadł mi z ręki.
-N-Nie t-to niemożliwe - łzy zaczęły lecieć ciurkiem, upadłam na ziemię i objęłam kolana rękami. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Gdy się obudziłam nie siedziałam już na podłodze, ale byłam w swoim pokoju i leżałam w swoim łóżku. Wstałam mając nadzieję, że to było tylko koszmar.
-Och, wstałaś już. - usłyszałam głos, ale to nie był głos mamy.
-Ciociu co ty tu robisz? - łzy momentalnie napłynęły do moich oczów gdy zorientowałam się, że to nie był sen tylko rzeczywistość.
-Cii... Kochanie nie płacz, - szepnęła ciocia i przytuliła mnie.
-Co teraz będzie? - spytałam.
-W czwartek odbędzie się pogrzeb, a potem razem ze mną pojedziemy do mojego domu, do Londynu. - uśmiechnęła się lekko.

*Dzień pogrzebu.
-Gotowa? - zapytała ciocia.
Kiwnęła twierdząco głową. Bo co miałam powiedzieć?
Po pogrzebie razem z ciocią wróciłyśmy do domu po walizki, od wczoraj byłam już spakowana. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka, otworzyłam drzwi i zobaczyłam w nich Alex, która odrazu wpadła w moje ramiona.
-Tak mi przykro. Musisz wyjechać? - spytała z łzami w oczach.
-Muszę... Ale wiesz, że Cię kocham - uśmiechnęłam się.
-Ja Ciebie też. - odpowiedziała.
-Kate już czas. - powiedziała ciocia i ruszyła w stronę samochodu.
-Żegnaj. - uśmiechnęłam się sztucznie do przyjaciółki i wsiadłam do auta.